Legii zwycięstwo w blasku rakietnic

Legia Warszawa po raz dziewiętnasty sięgnęła po Puchar Polski. W finale okazała się lepsza od Arki Gdynia i zwyciężyła 2:1. Na prowadzenie Mistrza Polski już na początku meczu wyprowadził Jarosław Niezgoda, następnie prowadzenie podwyższył Cafu. Przy obu trafieniach fatalne błędy popełnili obrońcy Arki, która w ostatniej minucie zdołała strzelić gola honorowego autorstwa Dawida Sołdeckiego. Poziom sportowy tego meczu wykreowanego w ostatnich latach na wielkie widowisko i piłkarskie święto na PGE Narodowym oszałamiający nie był. Legia po prostu zrobiła swoje, ale też obrońcy trofeum nie zaprezentowali żadnych argumentów, które mogłyby im pozwolić unieść w górę puchar za zwycięstwo po raz drugi z rzędu. Słaba gra i trzeba przyznać, że porażka 1:2 to tak naprawdę najmniejszy wymiar kary dla zespołu, który w końcówce sezonu wyraźnie obniżył loty i zaliczył spadek formy. Legia po zwolnieniu Jozaka ma więc szanse mimo wszystko zdobyć podwójną koronę, co więcej, Puchar Polski już zdobyła a w Ekstraklasie zajmuje fotel lidera. W przypadku obrony mistrzostwa zagwozdkę będą mieć władze stołecznego klubu, którzy Deana Klafurića mianowali właściwie trenerem tymczasowym.

Zanim przejdziemy do głośnej sprawy tego co działo się na trybunach odnotujmy jeszcze, że zawodnik gdynian, Grzegorz Piesio za swój brutalny faul na Sebastianie Szymańskim, za który sędzia ukarał go czerwoną kartką otrzymał karę pięciu meczy zawieszenia w rozgrywkach Pucharu Polski. Całe to wielkie przedsięwzięcie zostało jednak przyćmione przez kilku ludzi, których intencją z pewnością nie było wspieranie swojego klubu. O ile oprawy fanatyków zarówno Legii jak i Arki robiły ogromne wrażenie tak gdy w końcu odpalono za dużo raz zadymiając boisko a przede wszystkim mogące zwyczajnie zabić człowieka rakietnice pewna granica została przekroczona. Na stadionie znajdowało się mnóstwo osób w tym także dzieci, które brały udział w rozgrywanym wcześniej Pucharze Tymbarka. Tymczasem niedozwolone środki pirotechniczne lądowały na murawie oraz doprowadziły do podpalenia dachu stadionu i uszkodzenia telebimów. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek zadeklarował zgłoszenie całej sytuacji do prokuratury. Dodajmy, że rakietnice zostały wystrzelone przez kibiców Arki, ale nie tylko oni doprowadzili do stworzenia się tak potężnego dymu, że niektórzy kibice opuścili stadion.

W Internecie pojawiły się obrazki fanów, którzy weszli na stadion bez kontroli czy nawet sprawdzenia biletu. Dyrektor ds. komunikacji promocji i marketingu oraz rzecznik prasowy PGE Narodowego, Pani Monika Borzdyńska tłumaczyła, że kibice powinni szybciej pojawić się na stadionie a gdy tak wielka grupa osób chciała wejść na stadion w ostatniej chwili nie można było sprawdzić wszystkich, ponieważ chmara była zbyt duża i groziło to uszkodzeniami barierek, ale szczerze mówiąc trudno zrozumieć taki tok rozumowania. Zostawiając jednak wyciąganie konsekwencji, znalezienie winnych oraz podjęcie odpowiednich kroków wyznaczonym do tego instytucjom musimy powiedzieć, że jest to w tej chwili ogromy problem, który trzeba rozwiązać. W tym roku wydarzenia na finale były wyjątkowo drastyczne, ale przecież w poprzednich latach widzieliśmy podobne sytuacje, które znów się powtarzają. Nie jest normalną rzeczą fakt, że właściwie  zamiast dyskutować o przebiegu meczu, strzelcach goli czy zwycięzcach cieszymy się, że nikt nie zginął. Inicjatywa podniesienia rangi Pucharu Polski, ustalenia daty 2 maj jako niezmiennej daty jego rozegrania a to wszystko na pięknym stadionie gdzie mecze rozgrywa reprezentacja Polski – to wszystko zasługuje na docenienie i właściwie z finału już teraz udało się stworzyć piękne święto z ogromną widownią, ale jeżeli sytuacja z bezpieczeństwem podczas tego meczu nie zostanie rozwiązana to zamiast piłkarskich emocji będziemy mieli obawę o ludzkie życie.

Leave a Reply