Jagiellonia – produkt gotowy na Mistrza?

W zeszłym sezonie Jagiellonia Białystok przegrała walkę o Mistrzostwo Polski w ostatniej kolejce, mimo że po rundzie zasadniczej Lotto Ekstraklasy zajmowała pierwszą lokatę. Gdy po tych wydarzeniach z klubem pożegnał się Michał Probierz, czyli dotychczasowy trener drużyny, wielu sądziło, że Jagiellonia popadnie w przeciętność, ale wcale tak się nie stało. Całkiem niedawno dali lekcję futbolu Legii i zajęli fotel lidera ligi.

Nie samym Probierzem Białystok żyje

Michał Probierz to na pewno postać w polskim futbolu rozpoznawalna, bezkompromisowa i nierzadko kontrowersyjna. Jedni go kochają, drudzy nienawidzą, ale obiektywnie uważali, że w Białymstoku wykonał kawał dobrej roboty i ciężko będzie go zastąpić. A jednak, pojawił się ktoś kto nie pozwolił na rozpad drużyny, a prowadzi ją do dalszego rozwoju. Mowa tu oczywiście o obecnym szkoleniowcu Jagielloni Ireneuszu Mamrocie. Trener, który pracował przedtem z sukcesami w Chrobrym Głogów, którego wprowadził z trzeciej do pierwszej ligi konsekwentnie, bez większego rozgłosu buduje zespół, który potrafi grać piłkę nie tylko skuteczną, ale także przyjemną dla oka. Najlepszy tego dowód mieliśmy szansę zobaczyć 27.02 na Łazienkowskiej.

Do Warszawy jak po swoje

„Mało komu udaje się przyjechać na Legię i ją zdominować”. Takie słowa usłyszeli piłkarze Jagi tuż po świetnym zwycięstwie nad Mistrzem Polski od swojego trenera. W istocie, to nie czerwona kartka dla Antolića sprawiła, że goście wygrali tamten mecz. Jagiellonia była po prostu drużyną zdecydowanie lepiej wyglądającą na boisku niż jej przeciwnik. Co więcej, podopieczni Mamrota nie przyjęli nowej, tajemnej i długo przygotowywanej taktyki na to szczególne spotkanie. Wyszli na mecz, zagrali „swoje” i wygrali w pełni zasłużenie, a wynik 2:0 to chyba najmniejszy wymiar kary dla zawodników Jozaka. W Warszawie zobaczyliśmy zespół pewny siebie, zdeterminowany, nastawiony na 3 punkty. Wyglądało to tak, jakby tą słynną Legią była właśnie Jagiellonia.

Wytrzymać do końca

Za nami dopiero 25 kolejek, czyli pozostało jeszcze 5 meczów rundy zasadniczej i kolejne siedem już z podziałem na dwie grupy. Jagiellonię czeka teraz test, który oblała w zeszłym roku. Przystępując do rundy finałowej jako lider, nie zdobyli Mistrzostwa, ale trzeba też pamiętać, że tym razem nie będzie już podziału punktów po 30-stu kolejkach co sprawiło, że Białostoczanie „nie dojechali” do mety jako pierwsi w ubiegłej kampanii. Wydaję się, że mimo wszystko wciąż Legia jest faworytem, bo chociaż bezradni z Jagiellonią, to piłkarze klubu ze stolicy prezentowali się w ostatnim czasie całkiem nieźle, a przede wszystkim odnosili zwycięstwa. Kto wie jednak, czy wciąż przywoływany mecz 25-tej kolejki nie będzie tym, który pomoże obecnemu liderowi nie oddać swojej pozycji?

Czy oni są na to gotowi?

I tak dochodzimy do pytanie zawartego w tytule. Czy Jagiellonia to produkt gotowy na Mistrza? Na już, na teraz, na tę chwilę? Wydaje się, że tym razem faktycznie może się udać, bo upór i konsekwencja w działaniach to znak rozpoznawczy klubu z Białegostoku. Sposób wypowiedzi trenerów też daje nieco do myślenia. Rok temu Michał Probierz mówił po rundzie zasadniczej: „Chciałbym pogratulować Mistrzostwa Polski mojemu zespołowi. Teraz się zacznie Puchar Maja. Będzie liga na udo, albo się uda, albo się nie uda”. W ten sposób nie pierwszy raz obecny szkoleniowiec Cracovii krytykował system ESA 37. Ale nawet jeśli tak myślał to czy nie lepiej było zostawić to dla siebie? Z kolei trener Mamrot w szatni w Warszawie po słowach pochwały od razu ukierunkował zespół na kolejne mecze. Ostrzegł piłkarzy, że to zwycięstwo nic nie da jeżeli przegrają w kolejnym spotkaniu i trzeba już o tych trzech punktach zwyczajnie zapomnieć, bo to już się wydarzyło. System jest jaki jest i można się z nim nie zgadzać – być może, gdyby w sezonie 2016/2017 również nie było podziału punktów przed ostatnimi siedmioma spotkaniami Probierz nie wypowiedziałby takich słów a nawet wywalczył Mistrzostwo Polski – ale na pewno trzeba to wszystko zaakceptować. Nie ma większego sensu gratulowanie piłkarzom mistrzostwa skoro obowiązuje system, w którym do rozegrania są jeszcze właściwie najważniejsze mecze sezonu. Nawet jeśli jest to ironiczne to w psychice zawodników może znaleźć sobie wygodne miejsce do przeszkadzania w pracy. Doskonale z kolei rozumie to chyba Ireneusz Mamrot. Trener wie, że nic oprócz pracy nie zapewni tytułu. Mistrzem Polski zostaje drużyna, która po 37-miu kolejkach ma najwięcej punktów i tyle. Chociaż wicemistrzostwo dla Jagielloni było bardzo wartościowe, to doskonale wiemy, że w piłce drugie miejsce rzadko coś znaczy, bo w kronikach zobaczymy, że Mistrzem Polski w tym sezonie była Legia, nie będzie żadnego dopisku: o punkt przed Jagiellonią, która „normalnie” wygrała by rozgrywki. Taki już jest świat futbolu.

Ostatecznie porównując. Gra nie gorsza, może nawet lepsza niż sezon temu. Trener skupia się tylko na pracy i na pewno jest świadomy tego, że jego drużyna nic jeszcze nie wygrała. Psychicznie natomiast ten zespół wydaje się być bardziej dojrzały, bo może to być pierwszy sezon od lat, gdy po dobrym występie w jednej kampanii uda się zagrać na tym samym lub wyższym poziomie w kolejnej (w poprzednich latach zazwyczaj odchodziło wielu piłkarzy i nie udawało się powtórzyć sukcesu). Jagiellonia sprawia zatem wrażenie klubu, który wreszcie jest gotowy na Mistrzostwo Polski zarówno piłkarsko jak i psychicznie, mimo że budżet klubu odbiega mocno od możliwości finansowych np. Lecha Poznań, nie wspominając już o Legii Warszawa. Ostateczną odpowiedź na główne pytanie artykułu poznamy po zakończeniu sezonu, ale możemy zaryzykować tezę, że Jagiellonia Białystok jest na dobrej drodze do tytułu i tylko od nich samych zależy czy nie zboczą z obranego kierunku.

 

Leave a Reply