Arka znów w finale, Górnik Warszawy nie podbił – Puchar Polski

Arka znów w finale, Górnik Warszawy nie podbił –  Puchar Polski

To, że realia polskiej piłki klubowej są specyficzne wie chyba każdy. Wyniki padające w naszej rodzimej lidze czy też rozgrywkach o Puchar nierzadko zaskakują i tym razem znów tak było. Arka Gdynia, czyli zespół nie będący nawet w grupie mistrzowskiej Ekstraklasy po raz drugi z rzędu zameldowała się właśnie w finale Pucharu Polski. Czy należy się temu dziwić? Przecież to obrońca trofeum (Lech chyba do dzisiaj nie wie jak mógł nie wykorzystać w tamtym meczu tylu okazji). Tak, to jest powód do zdziwienia, bo z pewnością nie jest to sytuacja standardowa. Sposób awansu gdynian też obrazuje świetnie warunki polskich klubów. W weekend rywal Arki, czyli Korona Kielce zapowiadała walkę w Poznaniu podczas meczu z Lechem, ale na Bułgarską przyjechała pół-rezerwowym składem otwarcie deklarując, że skupiają się głównie na rewanżu w Pucharze, tym bardziej, że u siebie udało im się wygrać 2:1 i byli w dobrej sytuacji przed drugim spotkaniem. I co? Korona ogrywa Kolejorza 1:0 i w jeszcze lepszych humorach przystępuje do rewanżu, w którym jest lepsza od Arki, szczególnie w pierwszej połowie, rozgrywa nieźle piłkę, tworzy sytuacje. Gdyby jednak awansowali byłoby to zbyt proste i przewidywalne.

W 85-tej minucie pięknym strzałem drogę do finału na Stadionie Narodowym Arce otworzył Marcus da Silva. I tak oto obrońcy trofeum dostaną szansę by znów na przekór wszystkim unieść puchar w górę w geście triumfu. Swoją przygodę z obecnymi rozgrywkami Pucharu Polski klub z trójmiasta rozpoczął w 1/16 finału ze Śląskiem Wrocław i mecz ten jest doskonałym przykładem waleczności Arki. Do przerwy przegrywali bowiem 0:2 i to po golach straconych w 43-ciej i 44-tej minucie. W drugiej części doprowadzili do dogrywki, a w niej strzelili dwa gole i awansowali dalej. W 1/8 przyjechali do Bielska – Białej by zagrać z pierwszoligowym Podbeskidziem. Po regulaminowym czasie gry mieliśmy dogrywkę i znów to w niej gdynianie rozstrzygnęli rywalizacje na swoją korzyść. W ćwierćfinale gdzie gra się już dwa spotkania z kwitkiem odprawili Chrobrego Głogów wygrywając na wyjeździe 2:0 i remisując 1:1 u siebie. W półfinale bramka strzelona na wyjeździe okazała się kluczowa i podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zagają w Warszawie z Legią, która nie bez problemów pokonała Górnika Zabrze.

Na Śląsku zawodnicy wtedy jeszcze Romeo Jozaka mieli ogromną przewagę, ale strzelili tylko jednego gola. Jak wiadomo niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i dzięki Rafałowi Kurzawie górnicy jechali do Warszawy z nadzieją na awans. Pierwszą rzeczą godną odnotowania jest nieraz już w tym sezonie chwalona średnia wieku pierwszej jedenastki zespołu Marcina Brosza, która wyniosła niespełna 24 lata! Zabrzanie stawiają na młodych i tak w tym meczu mogliśmy oglądać z rocznika 1996 Tomasza Loskę i Pawła Bochniewicza, z rocznika 97 Mateusza Wieteskę i Szymona Żurkowskiego, z rocznika 98 z ławki pojawił się Maciej Ambrosiewicz, a w pierwszym składzie zagrali jeszcze rok młodszy od Maćka Adrian Gryszkiewicz oraz zawodnik urodzony już w 2000 roku, czyli Wojciech Hajda. Po pierwszej, dość nudnej połowie wszystko zmieniło się w drugiej. Marzenia Górnika zaczęły przybierać realną postać gdy objęli prowadzenie za sprawą Wieteski. Kluczowym zdarzeniem w tym starciu była 67-ma minuta i czerwona kartka dla bramkarza Tomasza Loski. Co gorsza dla gości, chwilę po tym z rzutu wolnego trafił Michał Kucharczyk.

Gdy wszyscy czekali na dogrywkę Jarosław Niezgoda w ósmej minucie doliczonego czasu gry zapewnił zwycięstwo i awans Legii. Faworyci mieli ogromne problemy z awansem, ale ostatecznie wywiązali się ze swojej roli. W półfinale przeżyli ciężkie chwile, ale do tej rundy rozgrywek dotarli bez żadnych problemów. Najpierw ograli 4:1 Wisłę Puławy, następnie 4:0 Ruch Zdzieszowice, w ćwierćfinale wygrali z Drutexem Bytovia 3:1 na wyjeździe i 4:2 u siebie i dopiero Górnik będąc pierwszym ekstraklasowym rywalem klubu ze stolicy postawił im się i postawił niełatwe warunki. Awanse zapewnione w końcówkach zarówno Arki jak i Legii pozwolą tym drużynom zmierzyć się w wielkim finale. Arka znów zrobi niespodziankę czy jednak Legia nie zawiedzie swoich kibiców?

Leave a Reply