Kolejny tydzień z pucharami

Za nami kolejny tydzień zmagań w Europejskich Pucharach. Oglądaliśmy mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów oraz poznaliśmy zespoły, które wystąpią na tym samym etapie rozgrywek w Lidze Europy. Kto zaskoczył pozytywnie, kto negatywnie, a kto zagrał zgodnie z przewidywaniami?

Chelsea postawiła się Barcelonie 

Obawialiśmy się, że na Stamford Bridge zobaczymy nudne spotkanie, ponieważ Antonio Conte postawi „autobus” przed bramką a Chelsea spróbuje przetrwać mecz z Barcą. Obawy podsycił dodatkowo wyjściowy skład „The Blues” na ten mecz, ponieważ nie było w nim żadnego napastnika. Taktyka angielskiego zespołu okazała się jednak zupełnie inna. Chociaż nie grali całkiem otwartej piłki, to nie zamierzali się skupiać wyłącznie na obronie. Dobrze kryty Hazard nie potrafił co prawda pokazać pełni swoich umiejętności, ale na pierwszym planie pojawił się niespodziewanie Willian. Brazylijczyk w pierwszej połowie był bardzo bliski otworzenia wyniku, dwa atomowe, świetne strzały skrzydłowego nie znalazły drogi do bramki a jedynie ją ostemplowały, ale dały ostrzeżenie przeciwnikowi. Barcelona chociaż miała ogromną przewagę w posiadaniu piłki tak naprawdę stworzyła sobie mnie okazji od Chelsea. Jedyną dobrą szansę na gola dla Katalończyków zmarnował Paulinho. Druga połowa to wciąż ambitna gra gospodarzy i przewaga w posiadaniu piłki przyjezdnych. Można ją jednak podsumować dwoma błędami w obronie. Skoro Willian był w pierwszej połowie najlepszy na boisku i już dwa razy był centymetry od zdobycia gola to należałoby zwrócić na niego szczególną uwagę, prawda? Nie według piłkarzy Barcelony, którzy przy rzucie rożnym dla przeciwnika zostawili Brazylijczyka bez krycia przed polem karnym. Nie trudno domyślić się, że piłka trafiła właśnie do niego. Doskakujący Busquets, który tego dnia był słabo dysponowany dał się łatwo ograć „na raz”, a Willian kapitalnym, tym razem technicznym strzałem który pozwolił mu dokręcić piłkę do bramki, nie dał żadnych szans bramkarzowi i Chelsea cieszyła się z prowadzenia. Antonio Conte mówił przed meczem, że trzeba zagrać perfekcyjnie w obronie, żeby ograć zespół Valverde. Tej perfekcji jednak zabrakło. Kilka razy szarżował Messi, defensywę potrafił ograć też Suarez, ale szczęśliwie nic złego dla „The Blues” z tego nie wynikało. Gdy jednak podajesz piłkę przed polem karnym wprost pod nogi Andresa Iniesty – to właśnie uczynił Christensen – nie możesz mieć już żadnej nadziei. Hiszpan wjechał z futbolówką w pole karne i wycofał ją do Messiego, który przymierzył i przełamał ciążącą nad nim klątwę, ponieważ był to jego pierwszy gol strzelony Chelsea. Mecz zakończył się remisem, a rewanż zapowiada się niezwykle pasjonująco. 

Chelsea – FC Barcelona 1:1 

David de Gea – The King 

W Sevilli, gdzie gospodarze podejmowali Manchester United zamiast goli obejrzeliśmy fenomenalne show w wykonaniu Davida de Gei. Czerwone Diabły nie forsowały tempa i pozwalały grać zawodnikom Sevilli co miało przełożenie na stwarzane sytuacje. Goście nie potrafili poważnie zagrozić bramce przeciwnika, który z kolei miał problem z zaskoczeniem defensywy Manchesteru oraz z „ostatnim podaniem”. Ilekroć pojawiała się szansa dla Sevilli ich czytelne zagrania mające być już tymi kluczowymi zostawały przechwytywane. Gdy jednak udawało się doprowadzić do strzału na bramkę przypominało to bicie głową w mur. Murem tym był David de Gea. Najbardziej spektakularną obronę Hiszpan zaliczył przy strzale głową Muriela z najbliższej odległości, która wprawiła w zachwyt cały piłkarski świat. Jose Mourinho postawił na minimalizm i jeżeli wynik 0:0 jest dla niego satysfakcjonujący przed rewanżem u siebie, to swój cel zrealizował. Pytanie tylko czy taka taktyka wystarczy na Sevillę. 

Sevilla – Manchester United 0:0

Bayern rozniósł Beskiktas, Szachtar ograł Romę 

Dyspozycja Besiktasu przed meczem z Bayernem była niewiadomą. Zespół wygrał przecież swoją grupę pokonując Porto, RB Lipsk oraz AS Monaco. Z rywalizacji z Mistrzem Niemiec wykluczył się jednak sam. W 16-stej minucie wślizgiem wprost w nogi wychodzącego na czystą pozycję Roberta Lewandowskiego zatrzymał Domagoj Vida i to właściwie przekreśliło jakiekolwiek szanse Turków, którzy nie mieli już nic do powiedzenia w tym spotkaniu. Bayern wykazał się opanowaniem i cierpliwością, ponieważ mimo przewagi i wielu okazji długo nie potrafili przełamać obrony Besiktasu. Wciąż jednak grał swoją piłkę i tuż przed przerwą udało się wyjść na prowadzenie za sprawą gola Thomasa Müllera. Po przerwie wszystko poszło już zdecydowanie łatwiej. Najpierw Coman, później po raz drugi Müller, a w końcówce dwukrotnie także Lewandowski wpisali się na listę strzelców i rozstrzygnęli sprawę awansu już w pierwszym meczu. To co rzuciło się w oczy, to świetne tempo zagrań prostopadłych Bayernu. Przy prawie wszystkich golach były one posyłane do napastnika lub do skyrzydłowych w momencie gdy znajdowali się oni idealnie w linii spalonego i dzięki temu urywali się obrońcom i zdobywali gole.

Mała niespodzianka natomiast wydarzyła się w meczu Szachtara. Ekipa z Doniecka nie była faworytem w spotkaniu z Romą i do przerwy Włosi potwierdzili tę tezę strzelając gola, którego autorem był Cengiz Ünder. Goście przeważali i zmierzali po zwycięstwo. Przerwa odmieniła jednak oblicze gospodarzy. Już na początku drugiej połowy Ferreyra wyrównał stan rywalizacji i zadbał o emocje. Roma nieco się zagubiła i Szachtar z miłą chęcią to wykorzystał. Gola na wagę zwycięstwa strzelił w 71-szej minucie Fred i chociaż Roma pozostaje faworytem to jej awans wcale nie jest już taki pewny jak mogło się wcześniej wydawać.

Bayern – Besiktas 5:0

Szachtar Donieck – AS Roma 2:1

Borussia eliminuje Atalantę, Napoli nie dokonało cudu – Liga Europy 

Najciekawszym spotkaniem rewanżów w 1/16 Ligi Europy był mecz Atalanty z Borussią Dortmund. Po emocjonującym spotkaniu w Niemczech zakończonym wygraną gospodarzy 3:2 oczekiwaliśmy kolejnej dawki emocji. Włosi wyszli na prowadzenie już w 11-stej minucie i po chwili oglądaliśmy głównie konsekwentne ataki Borussi. I gdy wydawało się, że nic z nich nie wyniknie, ikona klubu, Marcel Schmelzer w 83-ciej minucie wyrównał i zapewnił awans swojemu klubowi, ponieważ Atalanta nie była w stanie już na to odpowiedzieć. Do odrabiania strat rzuciło się natomiast Napoli. Sygnał do ataku dał Piotr Zieliński, który strzelił pierwszego gola w tym meczu. RB Lipsk w niczym nie przypominało ambitnej i zadziornej drużyny z pierwszego spotkania. W końcówce Lorenzo Insigne podwyższył prowadzenie na 2:0, ale to była już ostatnia bramka czwartkowego wieczoru w Lipsku i gospodarze po bardzo słabym występie prześlizgnęli się do 1/8. Po zwycięstwie w Nicei Lokomotiw Moskwa po raz drugi ograł przeciwnika, tym razem u siebie. Zasłużyli tym samym na uznanie za sprawienie niespodzianki. O swoim meczu szybko będą chcieli z kolei zapomnieć zawodnicy Arsenalu, którzy w rewanżu ulegli Östersunds 1:2, ale dzięki zaliczce z pierwszego starcia przeszli dalej. W odpowiedzi na porażkę w Glasgow, zawodnicy Zenitu ograli u siebie Celtic aż 3:0 i również grają dalej. Natomiast po kompromitacji na wyjeździe, Lazio rozgromiło u siebie FCSB.

 

CSKA – Crvena Zvezda 1:0

Lokomotiw Moskwa – OGC Nice 1:0

Atletico Madryt – FC Kopenhaga 1:0

Dynamo Kijów – AEK Ateny 0:0

Lazio – FCSB 5:1

Viktoria Pilzno – Partizan Belgrad 2:0

RB Lipsk – SSC Napoli 0:2

Sporting Lizbona – FC Astana 3:3

Villarreal – Lyon 0:1

Zenit Petersburg – Celtic Glasgow 3:0

AC Milan – Ludogorets 1:0

Arsenal –  Östersunds 1:2

Atalanta – Borussia Dortmund 1:1

Athletic Bilbao – Spartak Moskwa 1:2

SC Braga – Olimpique Marsylia 1:0

Red Bull Salzburg – Real Sociedad 2:1

 

Poznaliśmy już pary 1/8 finału. Mecze zostaną rozegrane ósmego i piętnastego marca.

 

Lokomotiw Moskwa – Atletico Madryt

Dynamo Kijów – Lazio

Athletic Bilbao – Olimpique Marsylia

Zenit Petersburg – RB Lipsk

Viktoria Pilzno – Sporting Lizbona

Red-Bull Salzburg – Borussia Dortmund

CSKA – Lyon

AC Milan – Arsenal

 

Leave a Reply